Jerzy Jarocki

Jesienią 1980 roku w Starym Teatrze odbyła się premiera jednej z najosobliwszych interpretacji Rewizora, jakie zdarzyło mi się widzieć. Zmieniono Gogolowi zakończenie. Niejaki Ziemlanika, prezes sądu a tak naprawdę jeden z szarych, potulnych urzędasów, doczekawszy swojej szansy wyskakiwał z szeregu, odsuwał złamanego i skompromitowanego Horodniczego, przejmował władzę nad miasteczkiem.

Pamiętam z dzieciństwa taki obrazek z jakiejś ilustrowanej bajki: pośrodku domowego salonu stoi słoń, który usiłuje schować się za piękną, białą, haftowaną serwetką. Nie pamiętam już, czy się przed kimś ukrywał, czy bardzo się wstydził, czy planował komuś zrobić niespodziankę. Pamiętam tylko ten komiczny kontrast wielkiego szarego cielska i skrawka białego materiału.

Ten obrazek pojawił mi się w głowie, gdy czytałem książkę Elżbiety Koniecznej Jerzy Jarocki. Biografia – za chwilę wyjaśnię dlaczego. 

W związku ze zmianą społeczno-ustrojową, jaką przyniosło trzydzieści lat temu obalenie w Polsce komunizmu, wszystkie obszary życia publicznego, w tym teatr, musiały ulec przedefiniowaniu. Dla polskich scen oznaczało to reformy organizacyjno-administracyjne, finansowe, repertuarowe, estetyczne, artystyczne, ale także społeczne. Efekty transformacji społeczno-politycznej po przełomie 1989 roku były bowiem widoczne w polskim teatrze na każdym poziomie jego funkcjonowania – jako instytucji i jako sztuki.