Popatrzeć na zielone

Ewa Hevelke
Blog
18 lut, 2020

Szłam ścieżką. Obok mnie płynęła Wisła. Zimno było, mało ludzi wokół. Z naprzeciwka zbliżała się postać dziewczyny. Biegła równym tempem, bez gwałtownych ruchów. Zestroiła się z harmonijnym krajobrazem. Nad jej głową zaś leciał gawron. Nie zbliżał się ani nie oddalał, trzymając ten sam dystans towarzyszył dziewczynie. Pomyślałam, że ją wyprzedza, albo mija. Przez chwilę sądziłam, że atakuje. 

Biegaczka nic nie zauważyła, miała słuchawki na uszach. Skupiona na własnym oddechu, nie rozglądała się. A ptak miał zdaje się niezłą frajdę ze współuczestnictwa, bo towarzyszył jej dobre kilkadziesiąt sekund. Kiedy mnie mijali, gawron nagle skręcił nad wodę i dołączył do dwóch innych ganiających się (?!) nad falami ptaków. Ja poszłam w swoją stronę, gdzie dobiegła dziewczyna nie wiem. 

Byłam tam, żeby popatrzeć na zielone. Żeby moje oczy odpoczęły. Wracając mijałam Wybrzeże Helskie z ponad trzystoma drzewami oznakowanymi do wycięcia. Potrzebne jest tam miejsce na różne, nowe rzeczy, w tym parking dla odwiedzających ZOO i mieszkańców ekskluzywnych apartamentowców w Porcie Praskim. Potem otworzyłam laptop i wylały się na mnie wiadomości: palec Lichockiej, doktorat Jakiego, Zenek Martyniuk, 365 dniPsy 3

Pomyślałam: zwieję do śmiesznych filmików o psach albo tych wzruszających o dzieciach, które po raz pierwszy słyszą głos rodziców, albo widzą ich twarze. Łzy mi płynęły po policzkach na widok słodkiego gamonia w goglach, który szczerzy miejsca na zęby w uśmiechu. Przez mgłę wzruszenia dostrzegam w końcu wielki napis Calvin Klein nad głową uszczęśliwionej mamy. 

Przestrzeliłeś Guglu w algorytmach – nie stać mnie na kalwiny. Podobnie jak na liliową sukienkę za 6726 zł od Miu Miu. Ale film promujący markę, w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej, o chłopaku który w biednym pachnącym szlugami i smażeniną, ale schludnym mieszkaniu, przytula się do mamy, obejrzałam znów ze wzruszeniem. 

Mają mnie.

Udostępnij