244561562_5031765256852763_7994785052792495600_n.jpg

Cezary Niedziółka. Fot. Michał Szlaga/Teatr Wybrzeże

Cezario

Jacek Sieradzki
Blog
19 paź, 2021

Nie zobaczę go już w odległym teatrze na szeregowym przedstawieniu, z którego zdążyły wyparować resztki premierowego blasku i podniecenia. Ani na piątym peronie prowincjonalnego dworca kolejowego. Nie pójdziemy przez miasto, przepytując się wzajemnie: a byłeś tu, a widziałeś to, a pojechałeś na tamto? Zawsze przegrywałem tę licytację. I nie mogłem wyjść z zadziwienia (tudzież zazdrości), jakim cudem zdążył być wszędzie, nie wiem, chyba wycierając wszystkie siedzenia i kuszetki w nocnych pociągach, albo może uczestnicząc w tajnych doświadczeniach z teleportacją? Chęć zobaczenia każdego przedstawienia, które obiecywało choćby cień nadziei na nadprzeciętność, była dla niego, śmiem domniemywać, czymś więcej niż tylko nieokiełznaną pasją. Była patentem na homeostazę. Na równowagę wewnętrzną. Mając naoglądane nieskończone setki spektakli, znając na wylot dróżki twórcze artystów także na, nazwijmy to, ich zacienionych odcinkach, mógł z jawną kpiną przyjmować wszystkie środowiskowo „obowiązujące” wyroki, opinie, łatki, etykietki i bzdurki obracane w kółko przez bywalców, dla których własnooczne obejrzenie czyjegoś dzieła byłoby przesadnym zbytkiem fatygi. Miał nad nimi naturalną wyższość, dającą satysfakcję i bez wątpienia uprawnioną.

Był wymagający. Naprawdę ci się podobało? – pytał z niedowierzającym uśmiechem, pod którym język rozmówcy lekko się w trąbkę zwijał. I brał się do analizy, pytając bezlitośnie o sensy, o logikę, o konsekwencję, o stopień oryginalności, o nieuleganie stereotypom i pustym hasłom. Stara szkoła, Hübnerowska; za kulisami warszawskiego Powszechnego spędził pół zawodowego życia. Aliści łatwo łykał kontrargumenty, bez oporu kupował cudzy punkt widzenia jako dopełnienie własnego. A potem obserwowałem, jak spektakle, wobec których był nader krytyczny czy sceptyczny, jednak ściągał na przeglądy w Teatrze Wybrzeże, któremu poświęcił drugie pół życia, jak szczerze otwierał się na współpracę z artystami zdawać by się mogło dalekimi od swoich upodobań. Dobrze wiedział ze studiów na tym naczelnym uniwersytecie sztuk scenicznych, jakim jest praktyka, że teatr to nigdy nie jest sztywno egzekwowany gust jednego człowieka. To zawsze jest kompromis, przecięcie różnych wektorów, czytanie nastroju chwili, wybór rodzaju komunikatu, jaki się śle do publiczności, rozpoznanie jej potrzeb…

Był jednym z tych rzadkich i bezcennych w teatrze ludzi, którzy nie będąc artystami stają się artystom równi. Bo wnoszą za kulisy swoje oddanie, wiedzę, skalę porównawczą, probierz wartości – a za to nie ciągną za sobą wierzgającego, nieznośnego i wiecznie żądającego szczególnych względów ego. Miał wielkie zapasy empatii, umiał słuchać i rozumieć interlokutora, potrafił formułować uwagi i krytyki tak, by rozmówcy nie dotknąć, a sugestie mu podsunąć delikatnie i dyskretnie, nie pchając się z nimi na pierwszy plan. Co nie musiało skutkować natychmiast, w doraźnej perspektywie. Ale w niedoraźnej? Myślę, że nieobecność Cezaria – tak go z szekspirowska przezywałem w rozmowach – będzie dopiero z wolna i boleśnie docierać do nas, którzyśmy go znali i z widowni, i zza kulis. Nie tylko jako brak kompana do sporów i eksperta. Także jako dotkliwe zakłócenie elementarnego układu odniesienia przez piorunujące zniknięcie kogoś, kto tę chwiejną równowagę w widzeniu teatru samą swoją stałością wzmacniał i ustanawiał.

Udostępnij

Jacek Sieradzki

W zespole redakcyjnym „Dialogu” od 1984 roku. Od 1991 roku – redaktor naczelny. Krytyk teatralny. Ukończył Wydział Wiedzy o Teatrze Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. W latach 1986–2002 był stałym recenzentem „Polityki”, w latach 2003–2011 pisał w „Przekroju”. Był pomysłodawcą konkursu na scenariusz festiwalu teatralnego w Katowicach, a potem dyrektorem artystycznym kilku edycji Festiwalu Twórczości Reżyserskiej „Interpretacje”. Koordynator merytoryczny Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Dyrektor artystyczny Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@Port w Gdyni.